Ryszard Kotys zagrał rolę życia. Nie mam pojęcia, dlaczego nie gra ról dramatycznych, jest jednym z najwybitniejszych polskich aktorów,
Spodziewałam się czegoś lepszego. Według mnie ten film się cały czas się "zaczyna" i tak trwa do końca. Bohater wraca do miasta swojego dzieciństwa. Spotyka poróżnionego z nim ojca i nic z niego nie wynika, z kolegą z młodości wypija wino i też nic z tego nie wynika. Poszukuje krewnych zmarłego bezdomnego i tu mu się...
więcejFilm, poprzez sam temat skomplikowanych relacji z ojcem jest mi bardzo bliski. Wiele momentów jest zrozumiałych dla osób, które mają właśnie takiego ojca. Wina, nie zawsze jest po stronie dziecka, które świadomie szuka ucieczki od ojca. Tu wg mnie wina była w tym ojcu, zamkniętym, niedostępnym, nieczułym, wiecznie...
Sam pomysł bardzo dobry na film, ale jego realizacja pozostawia wiele do życzenia...
Aktorstwo słabe i drętwe, brak głębi (patrzenie się w niebo nie wystarczy), w dialogach nic głębszego - ogólnie nuda, brak głębi, takie łażenie z kąta w kąt i nic z tego nie wynika. Słabo przedstawione są tutaj rozterki głównego...
Nazywacie artyzmem sceny w zwolnionym tempie gdzie na 10 minut trwania padają 3 do 5 słów? To jest wyznacznikiem sztuki filmowej?
Ucieklibyście tak jak bohater filmu z miejsca wypadku? Zastanawiałam się nad tym po filmie, tym bardziej, że podobna sytuacja miała miejsce ostatnio u mnie na dzielnicy. Jak myślicie, uważacie to za niemoralne w tej sytuacji, gdy ktoś wybiega wam w nocy na ulicę nie na pasach - uciec?
Każdy człowiek ma swój charakter i swoje emocje. Tutaj wszyscy byli tacy sami, tak jakby ich ta sama zaraza ogarnęła. Film o niczym.
Erratum, Wymyk czy Chrzest.
Chodzi mi o filmy z takim podobnym ponurym klimatem jak właśnie w tych wyżej wymienionych
filmach i z zakonczeniem nie do końca wyjaśnionym.
Zrealizowany na ogranych schematach - od początku wiedziałem, że facet potrąci kogoś autem, o razu wiedziałem że pogodzi się z ojcem. Ale nie najgorsza realizacja. Choć dźwięk jak zwykle w polskich filmach spaprany. W sumie na plus.
Ale niektórzy mają porąbane we łbie, albo strasznie ponurą naturę. Takie "beznadziejne smuty" oceniają na 9-10, a dobrą komedię lub horror na 2 (sprawdzałem).
Żal mi takich ludzi.