Ogladalem setki filmow niektore po dziesiatki razy (w sensie zazwyczaj sceny, urywki itd) analizujac niekiedy kazda scene itd ... takze moge sie nazwac "wielbicielem" ruchomych obrazkow". Dawno tak zaden z filmow mnie nie poruszył i wlaczajac w to tak wychwalane (a z reguły prymitywne i płytkie) kino amerykańskie. Nie wiem skad to sie bierze moze ze klimat rumuński porusza w duszy "ta polska nute" poprzez podobny krag kulturowy a moze to juz ten wiek. Jednak jest cos w nim co przykuwa uwage i wzrusza. Nie chce utyskiwac, ale przydaloby sie cos podobnego w polskim kinie. Rumunia juz nie kojarzy mi sie z cyganem probujacym wydębic ode mnie pare zlotych na dworcu głównym.
Holiłudzkie kino, to hamburgery popijane kolą. Tfuuu. Wiem jednak, że większość świata za nimi przepada.
Tvp Kultura zabawia się czasem, wyświetlaniem filmów z różnych stron świata.
Najlepsze obrazy oglądałem właśnie tam. Te perełki z Iranu, byłej Jugosławii, Rumunii, czy Austrii, z czystym sumieniem można nazwać filmami.