Smutne..Pokazano dramat starzenia się gwiazd hollywoodzkich..Aktorstwo dwóch odtwórczyń ról głównych-jest porażające!Zwłaszcza Jessiki Lange!To niesamowite,jak zmienia się wyraz Jej oczu;ile wyraża choćby spojrzeniem czy choćby mikro mimiką twarzy..Jestem zachwycona tą aktorką..Susan Sarandon-nie miała tak szerokiego pola..Bette-była ..ostrzej ciosana niż Joan..Bette miała swoje charakterystyczne fisis;agresywną urodę,niesłusznie uznaną za czasów jej młodości-za brzydotę;można tu użyć aforyzmu:"jest tak brzydka,że aż piękna!":-)'Bette miała swój sardoniczny śmiech i chrapliwy głos..Sarandon to wszystko znakomicie,bez przerysowań-odwzorowała..Jednak gra Jessiki Lange-sięga głębiej;sięga ulotności i podświadomości..Choć w świetle póżniejszych publikacji córki Crawford-niewykluczone że Crawford miała także inne,ciemne oblicze..Trudne macierzyństwo-miały obie Artystki..Davis także,jeszcze za życia,opisała Jej córka;tak negatywnie,że Davis ją wydziedziczyła i zapisała wszystko synowi..Serial,jednakowoż,oglądało się znakomicie!Szkoda że się skończył..
Bawiłem się świetnie przez cały serial, śmiałem się czasem na cały głos, ale to ostatni przerażająco smutny odcinek wywarł na mnie największe wrażenie.Obie Panie odtwarzające główne role były wspaniałe.
Jestem zachwycona tym serialem.Przywrócono w pewnym sensie do życia dwie legendy Hollywood Joan Crawford i Bette Davies.Mam wrażenie, że dzisiaj już mało kto interesuje się starym kinem i prawdziwymi gwiazdami tamtej epoki.Ostatni odcinek był dla mnie przygnębiający,to odrzucenie na dwóch płaszczyznach,zawodowej i prywatnej,to musiało być straszne dla Joan i Bette.Aktorstwo Lange i Sarandon genialne,boję się że teraz już na zawsze Joan Crawford będzie miała dla mnie twarz Jessici Lange.