Praktycznie cała fabuła czterech odcinków mogłaby być spokojnie umieszczona w dwóch odcinkach, lub w pilocie o podwójnym wymiarze. I chociaż czwarty sporo tłumaczy, ale jest zdecydowanie za bardzo przegadany – jak to słusznie zauważył już użytkownik Uh_Huh.
I o ile w rozwoju głównych bohaterów następuje przełom, to na tym etapie (prawie połowa sezonu) do wad serialu trzeba doliczyć brak wyraźnego, charakterystycznego antagonisty oraz brak takiegoż celu w działaniach naszych postaci: mgliście zarysowana „ta zła” firma Roxxon albo skorumpowany glina nie mający nawet swoich pełnych 5 minut to stanowczo za mało. Po prostu wieje nudą. Nawet dramaturgia niektórych scen, którą starano się podkreślić (np. muzyką) jest stanowczo za mała z kilku nakładających się na siebie powodów, jak następstwo scen, budowanie napięcia, czy wreszcie gra aktorska (np. próba samobójcza Dagger – kompletnie nic nie wnosi, bo to tytułowa postać i wiemy, że przeżyje; na twarzy Tandy nie ma łez, rozpaczy, smutku, rezygnacji – niczego, co mogłoby towarzyszyć podjęciu takiego kroku; nikt mi nie wmówi, że to z powodu zażycia tabletek...). Poza tym e04s01 cierpi na nadmiar rozwiązań narracyjnych w postaci retro(?)spekcji oraz najmniej wciągającego cliffhangera ze wszystkich dotychczasowych epizodów.
Myślę, że w tym momencie mogę sobie odpuścić serial do momentu zakończenia sezonu, żeby móc potem ewentualnie obejrzeć pozostałe odcinki jednym ciągiem, z możliwością przewijania...