Odchodząc od ekranu byłem przekonany, że wszystko jest jasne i zakończenie wcale nie było takie zaskakujące (skoro łatwo się go było domyślić przez ostatnie 15 minut), jednak ostatnia scena dawała do myślenia.
Czy aby przypadkiem dyrektorowa z detektywem nie przechytrzyli ostatecznie wszystkich? Ostatnia rozmowa detektywa z żoną dyrektora sugeruje, że mógł on odkryć plan kochanków i ją ostrzec, a wtedy dyrektorowa mogła posłużyć się podobnym fortelem co jej prześladowcy.
Jeżeli chłopiec wcześniej nie kłamał, że widział dyrektora, to chyba dość logicznym byłoby założyć, że na koniec też nie kłamie, i rzeczywiście widział dyrektorową. Zwłaszcza, że mamy do czynienia z identyczną sytuacją, tak jakby reżyser zachęcał widza do połączenia tych wydarzeń.
Jeśli coś pomieszałem to sprostujcie bo piszę jednak już jakiś czas po seansie i mogłem jakieś fakty pomieszać :) A jeśli nic nie pomieszałem to tym większe moje uznanie dla tego filmu.
Wiemy, że wcześniej chłopak mówił prawdę (mąż dyrektorowej skonfiskował mu procę), a w ostatniej scenie mówi, że widział żywą dyrektorową i miał procę, która znajdowała się w klitce w której przebywały dyrektorowa i kochanka jej męża. Raczej mało realne, by uczeń pozwolił sobie na samowolne wejście do tego pokoju i jej zabranie, mając świadomość otrzymania kary. Ta scena oraz rozmowa z inspektorem wskazują na to, że policjant połapał się we wszystkim i przechytrzyli parę kochanków, co też tłumaczyłoby skąd nagle tam się wziął :)