Narrator, dziwna bohaterka, otaczający ją nieprzypadkowi interesujący ludzie, ciekawy angielski ogród i charakterystyczne dla kraju budynki, udane tło muzyczne - wszystko nasuwa myśl: "Amelia". Niestety, wyszło tak sobie. Aktorka grająca tytułową Bellę jest nijaka, daleko jej do zabawnej i nietuzinkowej Amelii; narrator też przynudza, jakby za karę go tam posadzili. Gdyby nie Tom Wilkinson, Andrew Scott i Anna Chancellor byłoby kiepściuchno. Dla nich warto zapoznać się z tym "dziełem".