Największą gwiazdą filmu oczywiście był Steven Robertson. To co on wykonał jest po prostu mistrzostwem. Wszedł w swoją postać tak samo albo jeszcze lepiej niż Heath Ledger w Jokera.Wyglądało tak naturalnie.
On nie grał roli, on "latał". brak mi słów.
A film,ociera się o arcydzieło.Niesamowicie opowiedziana historia
dwóch niepełnosprawnych osób,które splata więź przyjaźni do samej śmierci.
Niedoskonałości nie powstrzymały rory'a.
"Tylko ślepy może widzieć
z pasją i ze strachem
najpiękniejsze chwycić ręką"
zgodzę się w zupełności... nie mogę pojąć jak takie filmy nie osiągają nawet nominacji do ponoć najbardziej prestiżowych nagrod<mowa o Oskarach - niby najlepszych filmów, w domyśle najbardziej zajeżdżających komercją... >Robertson pobił nawet DiCaprio w Co gryzie Gilberta Grape'a...mistrzostwo świata w każdym elemencie filmu...
Całkowicie się z Wami zgadzam, to było coś niesamowitego. I ile można się nauczyć, ile można pokazać poprzez takie dzieła. A o nich się po prostu nie słyszy... Straszne jest to, że ludzie po obejrzeniu go mówią tylko "smutny film", boją się oglądać przez inność, do której przyzwyczajeni nie są, której się jak większość ludzi obawiają, bo tego nie znają. Smutne filmy niosą mądrość, ale też nie wszyscy są w stanie ją dostrzec.
Film polecił mi gustomierz i nie mogę się nadziwić, że nikt wcześniej mi o tym filmie nie powiedział. Trochę śmieszny, trochę smutny i niesamowicie pozytywny. Szczerze polecam!
film jest mistrzowski, z tym sie zgadzam, ale nie uważam, aby Robertson pobił DiCaprio. Według mnie jego zachowanie nie było tak "naturalne" jak u Leosia, chociaż co tu dużo mówić - kiepsko to porównywać, bo każdy grał inną postać. Robertson - upośledzenie ciała, natomiast DiCaprio - upośledzenie umysłu.
Klimat filmu niesamowity.
Super film.Kiedy człowieka dopadnie dół może sobie przypomnieć tych bohaterów i spojrzeć ich oczami że nawet ze swoim kalectwem podążają przez zycie z poniesionym czołem ciesząc się każdą chwilą.
Zgadzam się. Nie wiem, czemu nikt nie docenił tego filmu, skoro doceniane są o wiele, o wiele gorsze.
No i spory czas temu dzięki niemu poznałam Jamesa McAvoya ;)
Zgadzam się, trafiłam na niego przypadkiem i nie mogłam długo wyjść z podziwu po obejrzeniu.
film NIESAMOWITY podpisuję się pod każdą z powyższych pozytywnych wypowiedzi. Mnie najbardziej dotknęło to, że nie było w nim nadmiernego patosu, ani happy endu na siłę.
po obejrzeniu filmu zaraz chciałam sprawdzić jakimi nagrodami został obsypany, a tu szok! NIC! cieszę się że nie jestem jedyna w tym odczuciu. Ten film to arcydzieło pod każdym względem prawie, scenariusz, reżyseria, a już gra Robertsona i McAvoy'a po prostu zapiera dech. Zastanawia mnie tylko czym się kierują członkowie komisji przyznających nagrody filmowe, skoro ten film nie dostał nawet 1 nominacji. Wstyd!
zaraz, zaraz.. czyli on grał chorobę..? pytam, będąc pod wrażeniem dzisiejszego spektaklu..
proszę o odpowiedź rzetelną, nie typu "jestem przekonany, że jest on w pełni sprawny"
zobacz sobie wywiad na temat filmu http://www.youtube.com/watch?v=hL1duOVGEgk Robertson wygląda i mówi jak każdy normalny zdrowy człowiek;)
Ja również się zgadzam... Obejrzałam film wczoraj i wywarł na mnie ogromne wrażenie. Emocjonalny, poruszający, gra aktorska - mistrzostwo. Spłakałam się na seansie jak jeszcze nigdy.
dodam, że ja bym chyba mimo wszytko nie przekładała gry Stevena Robertsona nad grę James McAvoy. Według mnie równie wspaniale zagrali. Robertson dobrze naśladował ruchy, głos, mimikę osoby z mpd, no i świetnie ukazywał uczucia postaci swoja grą. Rzeczywiście wszedł w swoja postać. James grał tylko "twarzą" i głosem, co jest pozornie łatwiejsze, bo jednak przekazać emocje i charakter postaci tylko w ten sposób jest wyzwaniem dla aktora. A James zrobił to świetnie, też się wczuł w postać. Udało mu się zagrać kogoś takiego jak Rory, który jednak odbiega od stereotypów dotyczących osób niepełnosprawnych. Dlatego myślę, że role obie są równie rewelacyjne i obie wymagały empatii.