O miłości dwojga ludzi. O tym co się mówi na początku związku. O tym, że w to się wierzy. O
tym, że z czasem wiele rzeczy się kończy. A niektóre zostają.
Piękny, mądry film. Jeden z moich ulubionych.
Do tego wspaniałe widoki Lazurowego Wybrzeża, bajeczne kolory, piękna muzyka i
oczywiście boska Audrey. W scenie przyjęcia w kreacji Paco Rabanne wygląda zabójczo!
Postać Audrey wzrusza i zyskuje sympatię - jak zresztą zawsze, a bohater Alberta Fienneya konsekwentnie mnie wkurza. Nie wiem czemu ta kobieta tyle z nim wytrzymała!?
Film jest gorzki. Kiedy go oglądałam czułam smutek. Czemu? Bo pokazuje miłość, która najpierw jest piękna i spontaniczna, potem zamienia się w coś zupełnie innego, przyzwyczajenie, znudzenie (?). Odniosłam wrażenie, że związku Joanny i Matta przeszkodziły pieniądze.
Bardzo przyjemny film, w którym jak zwykle wspaniałą kreacje stworzyła Audrey Hepburn. Nie jestem fanem filmów o miłości, jednak ten niezwykle ją ukazuje jak z czasem ludzie zmieniają do niej nastawienie. Audrey Hepburn to jedna z najlepszych aktorek, jakie widziała kinematografia, a w tym filmie oprócz roli, wyglądała wybornie.
No tak, taka to podróż, która zwie się małżeństwo. Tu pokazana bardzo lirycznie i ujmująco. To zasługa samej Audrey. Widz czuje ból miłości, która przechodzi w nowy twór. Może szkoda, że rolę odrzucił Newman, który na pewno zawiedzione uczucia miałby wymalowane cudownie w lazurze swych oczu. Ku pokrzepieniu małżonków będących na zakręcie. Film obowiązkowy. Przepiękny.