Toporna ramotka. Zalatuje naftaliną i infantylizmem. Szkoda Stevensona. A przecież o Sylwestrze Chęcińskim (reżyseria) i Andrzeju Jareckim (scenariusz) zawsze miałem lepsze zdanie. Potraktuję zatem "Diament radży" jako wypadek przy pracy.
Ja tam się bawiłem nieźle